Zbadanie cmentarza

Triest czyli ja jako wiedźmin postanowiłem udać się na cmentarz w państwie Jorenval gdzie chciałem zwiedzić kilka
miejsc cmentarnych ponieważ słyszałem pogłoski o zakopanym tu gdzieś skarbie. Pogłoski jak pogłoski
lecz to może być prawda, zbadałem poszczególne miejsca takie jak: kilka grobów i nic nie dokopałem
Nagle zauważyłem dziwny blask z końca cmentarza, biorąc swój miecz jako oręż ruszyłem w pogoń
okazało się że była to lampa a obok tabliczka z napisem.

- Każdy kto pokaże się na cmentarzu czeka go zguba.

Nie biorąc tego poważnie ruszyłem w dalsze poszukiwania skarbu

Gerald, szukając dziecka przeznaczenia , natrafił na brata wiedźmina o imieniu Triest. Zaraz przywitał, się z nim i pytał się -Czego tu szukasz Triest? -Uważaj, ponieważ widziałem dziwne stworzenia chodzące wokół lasu chyba chcą Cię zaatakować, a więc bądź gotowy na obronę. -Widziałem, też tą tabliczkę, może jest to prawda, a więc uważaj.

Triest nie przejął się słowami przyjaciela Geralda, ani napisem z tabliczki. Nagle od strony wejścia na cmentarz usłyszeli okrzyk : - Hej, hej przyjaciele gdzie jesteście?? Nie mogę was znaleźć w tych ciemnościach.

-Kto, tam jest? -Triest, ja mówię uważaj, a jak nie to ja zostanę z tobą tutaj, ponieważ nie jesteś tak doświadczony jak ja. Gerald zdenerwowany położył się spać, aby odpocząć od tego wszystkiego. Triest zrobił to samo, lecz najpierw poczekał i zobaczył kto to wyjdzie zza krzaków, a było już ciemno.

Zza krzaków wyłoniła się postać Losa Wymiataczosa który ostrzegał mnie ale nie przejąłem się tymi
słowami nawet na chwile, łapiąc miecz w rękę po woli zbliżałem się do wyjścia z cmentarza, udało mi się
wyjść bez szwanku, nie wiem co dalej działo się z Geraldem i Losem Wymiataczosem.

Viren schowal się za nagrobkiem kolo waszych postaci.Zaczął krzyczeć
-Raturnku,ratunku szkielety mnie gonią

Triest,Los i gerald wystraszyli się i wzieli odrazu broń do reki.Zaczeli krzyczec:

-Gdzie,Jak?

Nagle za nagrobka wylonil sie Viren
I powiedzial

-Czesc,Mogę z wami pochodzic?

Trójka przyjaciół bardzo zdenerwowała się, że ktoś robi sobie z nich żarty. Zdenerwowani odeszli na bok, aby przedyskutować sprawę. Postanowili lepiej poznać żartownisia. Odłożyli bronie i usiedli w kółku. Wypytywali nowego przyjaciela o jego przeszłość. Długo gawędzili. Zrobiło się widno. Los Wymiataczos i Gerald zgodzili się aby Viren do nich do łączyć. Nie mogli jednak przekonać Triesta.

-Viren, czemu to kurwa zrobiłeś? -Co chciałeś , tym zrobić?
Gerald, zaczął krzyczeć na Triesta po rozmowie o nim. Los Wymiataczos, nie był tak bardzo zdenerwowany jak Gerald, ponieważ nie wiedział co to jest walka ze szkieletami.

-A może jest ludzkim szpiegiem- pomyślałem i stanąłem po stronie Triesta. Wiedźmini mają to do siebie że nie ufają ludziom

-Los Wymiataczos, nie pomyślałeś Templariusze to ludzie, a on trzyma już długo ze mną i nigdy mnie nie zawiódł , a więc nie oskarżaj go o to, bo inaczej pogadamy .

-Spokojnie , kolego spokojnie, nie chciałem nikogo urazić- (Gerald ja to pomyślałem a nie powiedziałem na głos.)

-To uważaj, bo to jest mój bliski przyjaciel.

-Dobrze więc, niech Viren podróżuje z nami-

Wyruszamy w dalszą , drogę otwieram nowy temat ten zamykam bo cmentarz zbadany